Czy nie wydaje się Wam trochę dziwne to, w którą stronę podążają politycy i urzędy? A konkretnie chodzi mi o to, że najważniejsze, aktualne informacje są publikowane na twitterze czy FB, a nie na stronach właściwych urzędów. Jakby nie patrzeć są to zagraniczne serwisy. Prywatne i darmowe, a zatem takie, których nie można o nic się czepiać, skoro się za to nie płaci. W przetargach na strony urzędowe są wpisane wymogi, aby były bezpieczne, podobnie jak serwery, a tymczasem newsy są publikowane gdzieś tam w sieci.
W dziwną stronę idą też „zabezpieczenia” na stronach. Urzędowe strony ściągają googlowskie zabezpieczenia. Jeśli chcesz przejrzeć sobie np. wpisy firm w KRS musisz najpierw potwierdzić, że nie jesteś robotem klikając w jakieś idiotyczne okienka. Google takie rozwiązania stosuje w swojej przeglądarce i jeśli czegoś intensywnie szukasz na bank pojawią Ci się właśnie te okienka, nawet jak jesteś zalogowany 🙂 Taki niedoskonały – niby – doskonały serwis.
Poza tym zlikwidowano możliwość dodzwonienia się do większości urzędów. Teraz dzwoni się na infolinię i czeka kilka godzin na połączenie. W tym czasie niejednej osobie zapewne się komórka rozładowała… A jeśli zadzwoni się zbyt późno, to w końcu usłyszy się komunikat, że pracownicy zakończyli pracę i proszę zadzwonić jutro… Frontem do klienta… Może, ale tym drugim frontem 😉