No dobrze. W końcu znalazłam chwilę, żeby się zalogować i coś napisać. Dlaczego dopiero teraz? A bo ja wiem? Może przez pogodę, może z braku tematów, a jak już się tematy pojawiają to brakuje czasu na ich opisanie. Niestety nie mogę się wytłumaczyć ambitnym realizowaniem moich ambitnych postanowień noworocznych, bo leżą odłogiem i tyle. Ale, że nadzieja umiera ostatnia, więc jej nie tracę, że wcześniej czy później przyjdzie ten piękny moment, kiedy je „ruszę”, albo raczej siebie i zostanie wykonany przynajmniej plan minimum 😉
Za nami pierwszy miesiąc nowego roku. Rocznikowo przybyło nam +1. No, może poza tymi, którym się urodziło dziecko i przybyło im +501 😉 Na zewnątrz nadal zima, choć na szczęście już nie tak mroźna, a przez śnieg i wydłużający się dzień, jakaś jakby jaśniejsza, mimo że zadymiona i – co tu kryć – śmierdząca.
A ja siedzę i popijam sobie herbatkę o wdzięcznej nazwie „Miłosny uśmiech”, która na pewno wywołuje u mnie uśmiech, choć może nie aż miłosny. Jeszcze tylko muszę zamówić papier do plotera, zebrać korespondencję (bo dziś moja kolej) i do domu 🙂 A po drodze na pocztę 🙁 czyli na wielką loterię, na której nigdy nie wiadomo czy trafi się jedną osobę czy dziesięć 😉
Nie przeciągając więc, życzę Wam miłego popołudnia i wieczoru.