Chociaż stare przysłowie mówi, że „znalezione nie kradzione”, to nasze przepisy są dokładnie odwrotne – znalezione i nie oddane to znaczy kradzione. Wiele takich dziwności funkcjonuje w naszym prawie… Niedawno moje dziecko znalazło na trawniku zmarzniętą świnkę morską. Moim zdaniem to nie była ucieczka, tylko po prostu ktoś chciał się pozbyć świniaczka i ją wypuścił. Pro forma rozwiesiliśmy ogłoszenia, ale póki co nikt się nie zgłosił. Na szczęście prosiaczek (albo prosiaczka, nie bardzo wiem jak rozróżnić) nie rozchorował się, choć siedział na początku trochę osowiały. Najwyraźniej jednak właściciele nie bardzo o niego dbali, bo wcina wszystko w superszybkim tempie, kwiczy, kruczy i w ogóle chyba już się z nami oswoił. Chętnie też biega po pokoju. Trzeba tylko bardzo pilnować tego, co leży na podłodze, bo jeden kabel mamy już do wymiany (na szczęście był odłączony z prądu). Ucierpiała też książka odłożona przez dziecko wieczorem na podłogę pod łóżko, zamiast na stolik nocny. Ostatnio mieliśmy problem ze znalezieniem „drania”, który zakamuflował się w kocu, który obsunął się na podłogę i zrobił tam sobie legowisko. Co mi przypomina, że miałam zamówić nową pościel do łóżka, albo przynajmniej prześcieradło, bo frota jest już za bardzo zniszczona jak na mój gust. Co prawda mogłabym się wybrać do IKEA, ale ostatnio trafiłam tam na takie kolejki do kasy, że odpycha mnie od odwiedzin. Zresztą pościel akurat można kupić w wielu sklepach w fajnej cenie.
Niedawno kupiłam dwa lakiery do paznokci – jeden za 4 zł, drugi za 25. Oba mają ciekawe kolory, ale o dziwo ten za 4 zł trzyma dużo dłużej… Cena wyznacznikiem jakości? Jakoś nie sądzę. Chociaż nigdzie nie ma takiej przebitki i takiego przepłacania, jak przy tzw. towarach luksusowych, czyli inaczej mówiąc – towarach o luksusowej cenie 🙂