Ciężko się pozbierać…

Oj, ciężko. Sporo było wolnego, leniuchowania, wypoczywania, odpoczywania, leżenia, spacerowania, odwiedzania, świętowania, spotykania się, zabawy; nastroju do tańca i rozmów itd. A teraz dwa dni pracy. Na szczęście bardziej teoretycznie, niż praktycznie, bo niewiele się dzieje. Spokój. Ludzie rozleniwieni, większość jeszcze na urlopach, a ci co dziś przyszli, bardziej się snują i rozmawiają niż pracują, ale cóż poradzić; człowiek nie jest maszyną. Za to od wtorku będziemy mieli łatwiej, bo mała aklimatyzacja już będzie za nami, a 2-tygodniowi urlopowicze będą dopiero się spinać w sobie. Nie wiem dlaczego, ale latem po dłuższym wolnym jakoś łatwiej wbić się w rytm pracy. Może dlatego, że ostatnio dość ponuro na dworze, więc dodatkowo się nie chce. Hmm…

Chyba się przejdę w weekend popatrzeć na „wyprzedaże” (nazwa zbyt szumna jak na fakty, ale co tam). Śmiać mi się chce z tych przecen po 50 czy 70%. Spróbuj człowieku znaleźć taki towar. Nie przeczę, być może jest gdzieś (lecz nie wiadomo gdzie), jedna rzecz przeceniona o 70%, dobrze schowana przed wzrokiem kupujących, którzy prawdopodobnie i tak by jej nie chcieli. Zresztą po przedświątecznych podwyżkach wcale nie trudno przecenić towar. Przykład: na początku grudnia wpadła mi w oko kostka Rubika. Widziałam ją w smyku i w empiku. Cena w smyku: 39,90 albo 39,99 (już nie pamiętam), w empiku: 45 z ilomaś groszami. Cena przed świętami w smyku to 49,90 albo 49,99 zł, a w empiku 59 z groszami !!! Co prawda chciałam ją kupić w empiku, bo miałam zniżkę na gadżety i produkty kreatywne, ale okazało się, że kostka jest zabawką i się nie łapie na zniżkę, więc podziękowałam. Oczywiście to tylko jeden z wielu przykładów, ale wcale nie odosobniony. Wyprzedaże to tak naprawdę obniżki po świątecznych podwyżkach, czyli powrót do normalnych cen. Wiem, ale i tak pójdę, nie po to żeby kupić, bo właściwie niczego nie potrzebuję, ale przynajmniej poprzeglądam…

A pod koniec miesiąca trzeba będzie pojechać na szkolenie do Bydgoszczy. Hmm. Dawno nie byłam w tamtej okolicy. Ostatni raz pewnie w drodze nad morze. Aż miałoby się ochotę zerwać i wyskoczyć nad Bałtyk zobaczyć jak wygląda zimą. Kto wie, może się uda. Ponoć szkolenie mamy w fajnej okolicy nad rzeką czy kanałem, gdzie są piękne szkieletowe domy. Bydgoszcz to podobno piękne miasto. Nigdy nie byłam tam dłużej, chociaż taka architektura z wyraźnymi wpływami niemieckimi podoba mi się. Oby szkolenie nie było za długie, żeby mieć trochę czasu na spacery i zwiedzanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *