Dziś Dzień Mężczyzn, więc życzę Wam Panowie wszystkiego co najlepsze, oby Wam się szczęściło w życiu prywatnym i zawodowym.
W polityce mamy dalszy ciąg patu z Trybunałem Konstytucyjnym. I patrząc na obie strony sporu, myślę, że trzeba się do tego przyzwyczaić i zaakceptować, że taka sytuacja potrwa do końca kadencji sejmu. Z jednej strony mamy uparty PiS, który wprowadza ustawy bez ich przemyślenia, a z drugiej zacietrzewiony TK, który ustala niezgodność z Konstytucją także tych postanowień, co do których w normalnych okolicznościach raczej nie miałby zastrzeżeń. Niby apolityczny, ale jednak nie do końca. Szkoda tylko, że ucierpi na tym wizerunek państwa, bo wizerunek to taki twór, który trudniej zbudować i łatwiej zniszczyć niż daną instytucję.
W przyrodzie z kolei mamy przeplatankę zimy, wiosny i jesieni; zimy – bo od czasu do czasu prószy śnieg i łapie lekki mrozik (zwykle na zmianę), wiosny – bo wykiełkowały wiosenne kwiaty, a nawet niektóre zakwitły, jesieni – bo z powodu lekkiej zimy na wielu drzewach wiszą jeszcze zeszłoroczne liście i choć uschnięte, to jednak w dużej ilości.
W domu czas zacząć wiosenne porządki i przygotowania do świąt. Trzeba opracować menu, zacząć kupować produkty, zbierać skorupki z cebuli, gruntowniej oprzątnąć dom, wybrać się na cmentarz żeby zrobić porządek na grobach, ogarnąć ogródek, a przynajmniej zgrabić suche liście, które wiatr nawiał przez zimę, umyć taras i wyczyścić meble ogrodowe.
W przyjemnościach 🙂 m.in. trzeba wyciągnąć i umyć rowery, bo zazwyczaj pogoda jest odpowiednia do małej przejażdżki, a należałoby zacząć się więcej ruszać. Jakieś popołudnie (broń Boże weekend, bo za duże tłumy) można by przeznaczyć na puszczenie trochę kasy na wiosenne zakupy, bo jakby nie patrzeć, nowe wiosenne ciuchy, buty czy torebka potrafią cudownie poprawić humor.
W pracy przedświąteczne zamieszanie. Wszyscy, którzy zaplanowali sobie urlopy okołoświąteczne próbują wszystko wypchnąć i zwalić na innych. Standard. Grunt to nie dać sobie wcisnąć nie swojej roboty. Skończyły się czasy, kiedy siedziałam za kogoś po godzinach, od kiedy obróciło się to przeciwko mnie. Ja w tym roku urlopu świątecznego nie biorę. Zaklepałam sobie tym razem wolne w nietypowym dla siebie czasie, bo w czerwcu i we wrześniu. W czerwcu lecimy do „ciepłych” krajów, a we wrześniu wybierzemy się w Tatry albo w Bieszczady, jeszcze się zobaczy. Ostatnio oglądałam fajne domki nad Soliną; kto wie, może do któregoś z nich trafimy. Uwielbiam góry jesienią. A w lipcu i sierpniu, no cóż, pójdzie się do pracy. I to bardziej na „luzaku”, bo jednak w naszej branży jest to spokojniejszy okres niż czerwiec i wrzesień, kiedy to mnie nie będzie 🙂
Miłego dnia.