Ostatnio przypomniałam sobie, że kiedyś lubiłam dziergać na drutach. Ba, nawet swetry dziergałam siostrzyczkom – i takie z wzorkami kolorowymi i z „warkoczami”. Siadałam w swoim pokoiku, włączałam audiobooka i robiłam 🙂 Nawet koleżanki na studiach mi ich zazdrościły, nie chwaląc się 😉 Od tego czasu upłynęło trochę wody i właśnie wczoraj zdarzyło się, że przechodziłam koło stoiska „sprzedającego” motki. I tak mnie jakoś naszło, że kupiłam kilka. Wymyśliłam sobie, że zrobię szalik albo komin – kwestia do zastanowienia się. Ciekawe czy nadal będzie mi to sprawiało przyjemność, czy zareaguję jak moja siostra, którą kiedyś próbowałam nauczyć: „te nitki się plączą:, „nie no, nie można tam wbić druta”, „oczko mi uciekło”, „to jest głupie i wkurzające” 😉 No cóż, z tego co pamiętam, na mnie działało bardziej uspokajająco niż wkurzająco… Zobaczymy
Jak zrobię, wrzucę fotkę