Co tam, to tam

Cudowna pogoda. Taką lubię. Łapię witaminkę D kiedy tylko mogę – czytaj: wyleguję się na leżaku na tarasie. Mam już pięknie czekoladowe nogi 🙂 No, może przesadziłam, bo to nie ta karnacja, ale przybrązowione to i owszem. Miło tak wygrzać kości 😉 Co prawda jest te 30C, ale wieje wiaterek, nie jest duszno, więc całkiem przyzwoicie. Przy okazji nadganiam zaległości czytelnicze. Tym razem przerabiam Tolkiena i Camus’a. Niby tematyka różna, ale lubię urozmaicenia. A żeby było ich więcej, wieczorem przeglądam Tytusa, Romka i A’Tomka papci Chmiela.

Zastanawiam się też nad zapisaniem się na Zumbę, bo zdecydowanie potrzebuję trochę więcej aktywności i mam nadmiar energii do spalenia. Co prawda u nas jest teraz przerwa wakacyjna w zajęciach, ale mam nadzieję, że do września mi nie przejdzie 🙂

Wiosna 1

Chyba mnie zmorzyło i zapadłam w sen zimowy, bo widzę, że mój ostatni wpis strasznie stareńki… A tymczasem aura zrobiła się sprzyjająca dla wycieczek, spacerów, itp. i znów wymówka do mniejszej aktywności przy komputerze. Dorzućmy do tego jeszcze zbędne kilogramy, które jakoś dziwnie zimą się przybłąkały i już kolejny powód, żeby nie tylko palce pracowały. No ale skoro już przypomniałam sobie, że jestem autorką bloga i zalogowałam się na konto, to wstyd nie pozostawić śladu po wizycie. W ostatnim czasie poza pogodą niewiele się w moim życiu zmienia, a że jest dobrze, więc nie będę narzekać na brak emocji i akcji 🙂

Najbliższy weekend też zapowiada się spokojnie – trzeba posprzątać mieszkanie, bo w tygodniu nie ma na to czasu, przetrzeć okna zakurzone jeszcze po zimie i przełożyć opony letnie. Trzeba też zgrabić trawnik i dokupić tuje, które się nie przyjęły. Mam kilka pomysłów na innowacje w domu, więc będę eksperymentować 🙂

W niedzielę zmiana czasu, więc trzeba się będzie przestawić na czas letni… Dobrze, że nie w poniedziałek.