Dopadło mnie

Przez ostatnie kilka lat nie była mi potrzebna do pracy ani do szczęścia znajomość angielskiego. W szkole też jakoś nie szła mi nauka języków obcych na tyle dobrze, na ile bym chciała. Aż nadszedł ten dzień, że i mnie dopadło. Zapowiada się dłuższa praca, w której konieczna jest praca z tekstem angielskim. O ile do poważniejszych dokumentów mogę zamówić tłumaczenia przysięgłe, o tyle przy bieżącej korespondencji raczej nie wchodzi w grę, żeby brać tłumacza. Zastanawiam się więc nad jakimś kursem angielskiego. Aż śmiać mi się chce, jak sobie przypomnę, że kiedyś nauczyciel z angielskiego zachęcał nas do nauki mówiąc: uczcie się i korzystajcie póki macie za darmo, bo ludzie płacą nie małą kasę za kursy… No i w końcu i mnie dopadło. Można by było teraz tak mówić dzieciom, chociaż biorąc pod uwagę to, ile dzieciaków znajomych chodzi na dodatkowe lekcje, to przyznać muszę, że teraz to wygląda inaczej niż „za moich czasów”.