Wpis

Po miesiącu systematycznego przerabiania „czytania treningowego”, o którym pisałam ostatnio muszę przyznać, że odnoszę ważenie, że jest lepiej. Musimy jeszcze popracować nad koncentracją, bo dziecko łatwo się rozkojarza, czasem mam wrażenie, że cały czas kombinuje o czym by tu zagadnąć, byleby się nie uczyć i nie czytać. Oby mu to przeszło, bo jak nie, będzie miał ciężko w życiu. Strasznie długo zajmuje mu wykonanie poleceń, właśnie przez te „tematy poboczne”. „Mistrz wcięć” można by rzec. A wracając do tematu, jeśli ktoś chce pomóc dziecku w nauce szybszego czytania, a nie wie jak, to tę książkę mogę z czystym sumieniem polecić. Z zaznaczeniem, że nie chodzi tu o dzieci, które dobrze czytają (nie jest to książka ucząca ekspresowego czytania). Pomaga zwłaszcza tym dzieciom, które przyzwyczaiły się do literowania i nie mogą przestawić się na sylabowanie.

Cóż poza tym u nas? Ciemno, ponuro, pochmurno. Brakuje mi słońca. Muszę wybrać się w jakieś lepiej doświetlone miejsca… może na zakupy:) Albo na siłownię, co zdecydowanie lepiej by mi zrobiło, zwłaszcza że sezon sprzyja tyciu.