Śmieszna sprawa. W kontekście własnych interesów sędziowie grzmią o niezgodności wielu nowych przepisów z Konstytucją. Tymczasem, gdy chodzi o interesy innych ludzi nie chcą jej stosować. Taka konkluzja mi się nasunęła odnośnie ostatnich wyroków sądów okręgowych oraz wczorajszego wyroku Sądu Najwyższego.
O co chodzi? O stosowanie się do wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził niezgodność z Konstytucją przepisów pozwalających na zaniżanie emerytury kobietom z rocznika 1953, w związku z tym, że przepisy zostały wprowadzone, kiedy były już na wcześniejszych emeryturach, co tę właściwą emeryturę im zaniżyło.
Jednocześnie TK wezwał wszystkie organy i sądy do podjęcia wszelkich działań w celu przywrócenia prawidłowego stanu. I co? I nic. Ustawodawca odkłada sprawę, bo już po wyborach, a sądy w tym przypadku nie chcą stosować Konstytucji. A więc Konstytucja??? Really? Sądy okręgowe boją się ZUSu, a kogo boi się SN, który wczoraj wypowiedział się, że wszystko jest ok, bo ustawodawca może zmieniać prawo? Nie wiem kto tam teraz siedzi, ale chyba wypadałoby się douczyć.