Ależ pięknie, choć ze zgrzytem

No więc tak: w moim życiu zrobiło się pięknie. I nawet od rana (albo od nocy?) padający deszcz nie jest w stanie zmusić mnie do zmiany zdania. A było tak: wczoraj kupiłam sobie sweterek i nie mogłam go upchać do komody. Postanowiłam więc zrobić w niej porządek i pozbyć się dawno nie noszonych rzeczy – albo dlatego, że okazały się nietrafionym zakupem, albo ze względu na moje gabaryty. Rzeczy nie noszone ze względu na gabaryty są dwojakiego rodzaju – za duże (kupione w fazie pt. „lubię luźne rzeczy”), albo za małe (kupione kilka w znaczeniu: dużo lat temu, z których „wyrosłam”, ale nie wyrzucone do dziś, bo mi się podobają). Wzięłam dużą reklamówkę i zapakowałam do niej najpierw ciuchy, które mi się nie podobają i nie ma co ukrywać, że nie będę ich nosić. Później przymierzyłam te za duże i stwierdziwszy, że wyglądam w nich jak któreś tam nieszczęście, dopakowałam do reklamówki. Następnie – z ciężkim sercem – zabrałam się za te za małe, ale przed wyrzuceniem postanowiłam spróbować się w nie wcisnąć. I stał się cud: wcisnęłam się i to bez większego wysiłku i pękających szwów 🙂 Zdaje się, że ostatnimi czasy, nieświadomie (z powodu zepsutej wagi), zrzuciłam kilka kilogramów 🙂 W dodatku nie będąc na żadnej specjalnej diecie, choć przyznaję, że wieczorami jem znacznie mniej niż kiedyś…

Ech, życie jednak czasem jest piękne 🙂

PS. A ten zgrzyt, o którym pisałam w tytule, to dlatego, że część za małych kiedyś rzeczy wyrzuciłam 🙁 A szkoda, bo niektóre były naprawdę fajne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *